Dzisiaj mijaja dokladnie dwa mieiace odkad Ciebie nie ma Alusiu.Dwa dlugie miesiace ,pelne bólu,smutku ,tesknoty.Tesknota za Toba myszko jest niewyobrażalna...Tak bardzo mi Ciebie brakuje..Twoje ubranka juz ,,Tobą "nie pachną...Wszyscy powtarzają mi ,że musze życ dalej,że mam dla kogo żyć,ja to wszystko wiem .Wiem że mam syna,męża,że życie toczy sie dalej...Tylko ,że to tak nie działa ,przez ostatnie trzy lata ja zyłam tylko dla Alusi,nasze życie kreciło się wokolo szpitali i tego że Alusia musi wyzdrowiec...teraz nic juz niema sensu...Codziennie budze sie z obrazem Alusi przed oczami,wspominam nasze wspolne chwile,łzy leja sie strumieniami,z dnia na dzień jest coraz ciężej...Ja chce moją Alusie ...ostatni raz ją przytulic,wycalować...Boże jak to boli...Już nigdy nie poczuje jej raczek oplatajacych moja szyje,nigdy juz nie uslysze,,mamo posmeraj mnie po pleckach..."Już nigdy....Codziennie pytam Boga-Dlaczego?Dlaczego dałeś nam nadzieje że się uda,że Alusia wyzdrowieje,że wkoncu bedzie mogla zaznac dzieciństwa,że będzie żyła a potem nam ja zabrałeś...Przecież tyle przeszła,tyle wycierpiała czy to za mało?Nie potrafie tego zrozumieć i nigdy sie z tym nie pogodze...Ja już w nic nie wierzę....Córeczko Kocham Cię najbardziej na świecie...