Witajcie
Jak wiecie jesteśmy w Greifswaldzie,Alicja zakwalifikowana do terapii przeciwciałami.Terapię zaczynamy z tygodniowym poślizgiem ,od 7 kwietnia.
Jadąc tutaj byliśmy pełni obaw,mail który otrzymaliśmy z kliniki zasial w nas ogromna nie pewnośc co nas tutaj czeka.
Gdy w poniedziałek stawiliśmy się na oddziale byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów,nie umiałam się nawet skupic nad tym co mówi do mnie mąż czy Alicja.Na rozmowę z p.Ordynator musieliśmy czekac pięć godzin.Dowiedzieliśmy się ,że wyniki Alicji z badań obrazowych,oprócz MIBG są bardzo dobre,jedynie ten nieszczęsny MIBG jest bardzo ciężki do porównania z wynikami badan robionych w Polsce.Lekarze długo debatowali nad tym czy Alicja może zostać poddana terapii.Opinie lekarzy były podzielone-jedni byli pewni że stan choroby jest taki sam jak w Polsce (stabilizacja)inni twierdzili że jednak pojawil się nowy wychwyt znacznika w kości udowej.Były również podejrzenia iż są przerzuty na płuco,dlatego tez Alicja tak kaszle-jednak to podejrzenie okazało się mylne.Rezonans a także rentgen płuc nie wykazał nic takiego.Na koniec rozmowy dowiedzieliśmy się ,że z wynikami musi zapoznać się sam prof.Lode i wtedy zapadnie ostateczna decyzja-mielismy jechać do ,,domu rodzica "gdzie się zatrzymaliśmy i czekać na decyzje.Najgorsze było to czekanie,wiedzieliśmy że ważą się losy Alicji.W końcu otrzymaliśmy telefon z kliniki,usłyszeliśmy że prof.Lode nie widzi nic nie pokojącego,że wszystko wskazuje na to że choroba jest stabilna i leczenie zaczynamy od 7 kwietnia.
Nie będę pisać jak wielką poczułam ulge i radość bo nie ma słów by to opisać.
Tak więc w poniedziałek zaczynamy terapię:)Obecnie mieszkamy już w akademiku,mamy do dyspozycji salon z aneksem kuchennym a także mały pokoik gdzie śpimy i oczywiście łazienkę.Po obliczeniu kosztów jest to zdecydowanie tańsza opcja aniżeli mieszkanie w ,,domu rodzica".Drugą pozytywną sprawa jest to ,że z akademika do kliniki mamy jakieś 15 minut spacerkiem,więc to też ogromny plus.
Alicja czuje się bardzo dobrze,wczoraj było jej troszkę przykro bo tata ,który był z nami musial wracac do Polski ale dzisiaj jest już lepiej.Czas spędzamy na spacerach i zabawie na placu zabaw,a jest ich tu naprawdę wiele więc Alicja zadowolona.
Kochani a teraz najważniejsze.
Zbiórka na leczenie Alusi uznajemy za oficjalnie zakończoną.Nasz kosztorys leczenia nie uległ zmianie więc jesteśmy bardzo zadowoleni.
W tym miejscu chciałam jeszcze raz bardzo serdecznie wszystkim podziekowac za okazaną pomoc.
Bardzo gorąco dziękujemy fundacji YOU CAN BY MY ANGELwolontariuszom,całej Polonii z Chicago,pani Grażynce i panu Krzysztofowi którzy tak mocno zaangażowali się w zbiórkę pieniążków dla Alusi.Równie serdecznie dziękujemy fundacji ISKIERKA,MAM SERCE oraz portalowi ,,siepomaga",naszej wspaniałej Emi z DOTYK NADZIEI.Darczyńcom którzy wspierali nas większą bądź mniejszą kwotą.Dziękujemy wszystkim tym którzy kibicowali nam przez całą nasza drogę,ludziom którzy wspierali nas dobrym słowem,modlitwą ,tym którzy byli przy nas w chwilach naszego zwątpienia i którzy nie pozwolili nam ani na chwile zwątpić w to że będzie dobrze.Wszystkim z całego serca ogromne-DZIĘKUJĘ.
Bardzo się cieszymy i odliczamy dni do poniedziałku 7 kwietnia :) Alusia będzie zdrowa i szybko zapomni o tej paskudnej chorobie...Czekamy na dalsze informacje.Trzymajcie się ciepło.Obydwie jesteście bardzo dzielne.
OdpowiedzUsuńŁOŁ! To super wiadomości!
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze dobre wieści!
Oby do poniedziałku.
OdpowiedzUsuńJesteśmy z Wami :*