Dopiero teraz chwilka wytchnienia więc mogę coś napisać.Byłyśmy dzisiaj z Alusią na kontrolnej morfologi.Z racji tego ,że tata Ali musiał iść do pracy korzystałyśmy z komunikacji miejskiej.Do punktu pobrań krwi mamy cztery przystanki autobusem .Na miejscu jednak okazało się ,że jest awaria i w związku z brakiem prądu ,pobranie krwi jest niemożliwe.Miałyśmy mały problem bo krew musiała być dzisiaj skontrolowana czy niema spadków.Trzeba było jechać gdzie indziej.Na szczęście w drugim punkcie udało nam się pobrać krew i wyniki nie są złe.Po telefonicznej konsultacji z nasza panią doktor ustalilyśmy ,że skontrolujemy krew jeszcze jutro i jak wyniki będa dobre to kontrole mamy już z głowy aż do powrotu do szpitala.
Po obiedzie poszliśmy na spacer do parku.Siedziałyśmy sobie z Alusią na ławeczce,Dominiś spał smacznie we wózku.Zapomniałam juz jak ładnie wygląda park gdy wszystko się zazieleni.
Wieczorem pojechaliśmy z Alusia do sklepu po buty.Okazało się ,że buciki które miała juz ja cisną.Nie było wyjścia,musieliśmy jechać po buty Specjalnie pojechaliśmy tak póżno ,żeby było jak najmniej ludzi bo wiadomo-im większe skupisko ludzi tym więcej zarazków,a w okresie po chemioterapii trzeba na to bardzo uważać.I rzeczywiście oprócz nas w sklepie była tylko jedna pani.Chyba nigdy nie robiłam tak szybkich zakupów.Najpierw weszłam sama ,wytłumaczyłam ekspedientce czego szukam,pani pokazała mi trzy pary bucików.Potem dopiero wszedł tata z Alą.Szybko przymierzyłyśmy i udało nam się dopasować odpowiednie butki:)
Kończę już bo oczy mi się same zamykają:)Dobranoc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz